niedziela, 14 marca 2010

jajcarnie

jakoś długo nie mogłam się zebrać by pokazać moje pierwsze wielkanocne "dziełka". Troszkę to trwało, gdyż długo pozostawały na tak zwanym doszlifowaniu.A to wstążek brakowało, to konturówki nie było,to znowu korka do butelki zabrakło a w między czasie degustacja wkładu do butelki ;)  i tak dni mijały, jeden za drugim. Gdyby nie ta depresyjna pogoda za oknem podejrzewam, że tak potrwałoby to jeszcze z kilka dni.
Już ponad 3 tygodnie temu mój Mondziolino "wydmuchał"  mi kilkanaście wydmuszek - nie muszę chyba dodawać, że twórczą pracę przeżyło zaledwie kilka sztuk ;) a najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że już przy samej końcówce miały nagłe spotkanie z podłogą bądź nie wytrzymywały bidulki presji lakierowania. Z początku wręcz kipiałam ze złości, ale z biegiem następnej wydmuszki idzie się do tego przyzwyczaić i nie przejmować  - w końcu Mondziolino mocne płuca ma a jajek w sklepach nie brakuje :)








Nie mogłabym nie wspomnieć, że pomysł na opakowanie pisanek zaczerpnęłam z internetu.

1 komentarz:

Lucyna pisze...

Śliczne jajeczka! Zdolniacha z Ciebie! Pozdrawiam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...